wtorek, 23 lutego 2016

Zakopiański zjazd

     W weekend 20-21 lutego 2016 byłem z Agi w Tatrach. Do Zakopanego przyjechaliśmy dosyć późno i dopiero o 10 wyszliśmy w trasę. Podobno trzeci stopień zagrożenia lawinowego, w takim razie bezpieczna trasa na Kopę Kondracką(2005). Idziemy do Kuźnic, jest dosyć ciepło, temperatura trochę powyżej 0. Po kilkunastu minutach zdejmuję polar i idę tylko w koszulce i nieocieplanej parce z Bundeswehry. Z Kuźnic do Doliny Kondratowej, trasa lekko już wyślizgana, turystów sporo, ale tylko na początku, ludziska idą głównie na Kalatówki. Dochodzimy do schroniska na Kondratowej Hali, tam więcej Skiturowców niż piechurów jak my. Po drodze zakładam, dla testu, kolce lekkoatletyczne. Sprawdzają się, jak nie ma śniegu, za schroniskiem muszę zmienić je na moje górskie buty.

Schronisko na Kondratowej Hali

sobota, 20 lutego 2016

IceBug Winter Trail

Sobotni Icebug Winter Trail to już właściwie trzeci start w tym roku, licząc jednego parkruna. Właściwie nie miałem go w planach, ale ulotkę reklamową znalazłem w pakiecie startowym na GZMŚ. I się zapisałem, z jeszcze nie najdroższym startowym. Połakomiłem się na bidon, pseudo-buff i pokrowiec termiczny, oraz gwarantowaną zimową aurę. Do Nowego Targu docieram autobusem, potem już na miejsce startu idę pieszo, bo komunikacja nie rozpieszcza częstością kursów. Trochę ponad 5km marszu mnie nie osłabi. Po drodze spotykam Alberta z Białogardu(Zachodniopomorskie), który na start biegnie. Zatrzymuję go, coby się chłopak nie zmęczył. Jak się okazuje, jest w podobnej formie co i ja, co się potwierdzi na biegu. W biurze zawodów już sporo osób, bo nie przybyliśmy jakoś specjalnie wcześnie. Ale na luzie wszystko załatwiam, nawet pobyt w toalecie. Organizatorzy zapowiadają śliską trasę i trudne warunki, no ale skąd ja znam tą gadkę, zawsze wszyscy straszą. Teoretycznie trzeba mieć przy sobie obowiązkowo gwizdek, NRCtkę. Mam te akcesoria, ale nikt tego nie sprawdza, bo i po co mi to na tak krótkim biegu i to jeszcze w dość korzystnych warunkach. Swoją drogą pod tą okoliczność kupiłem gwizdek, fajna sprawa, może mi się przyda. Wspominałem, że jest ciepło? Na pewno powyżej zera. Standardowo ubieram się w termoaktyw i megacienką kanarkową"kurtkę" z Decathlona. Plus cienkie legginsy, polarkowe rękawiczki i nowy, ajsbugowy erzac buffa. Ale ten pseudo-buff to niestety najgorszy tego typu produkt, jaki dostał się w moje wymagające łapki, ale że zapomniałem swojego, to musi mi wystarczyć. Ok, kieruję się na start, spotykam Andrzeja, Emila i Grzegorza, reprezentację Dolnego Śląska.




piątek, 12 lutego 2016

Wałbrzyskie impresje

         W zeszłą sobotę wybraliśmy się z Czarkiem w góry. Były różne propozycje, jednak wygrał pragmatyzm i starym zwyczajem udaliśmy się do Wałbrzycha - mekki Wrocławskich biegaczy. Ten idealny punkt wypadowy po  raz kolejny spełnił nasze wymagania i zaskoczył wspaniałymi doznaniami. 
Busem, którego przystanek znajduje się nieopodal mojego mieszkania, jedzie się do Wałbrzycha nieco ponad półtorej godziny. I to jest jeden z ważniejszych aspektów w bieganiu zimą - krótka podróż - dłużej mamy jasno na trasie. Kolejna ważna sprawa - cena, jedynie 12 pln w jedną stronę, do zaakceptowania w napiętym bardziej niż państwowy budżecie. Wysiadamy w samym centrum miasta, zaraz koło rynku, pierwsze kroki kierujemy tradycyjnie do Netto znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Nie wiem która jest to nasza tam wizyta, ale sklep już dość dobrze znamy, kupujemy wodę i w drogę, jest 9 jak wyruszamy na szlak. Skandalicznie późno. Trasa wiedzie żółtym szlakiem przez Wałbrzych, koło Starej Kopalni - muzeum górnictwa.